Maksymilian Sudy to młody mieszkaniec Nowego Gulczewa. Chłopiec urodził się z rzadkim schodzeniem (mniejszym uchem), którego to diagnoza wskazała na inne, poważne wady wrodzone.
- Zauważyliśmy, że Maksiu, zaczął przechylać się w lewą stronę, a w czasie chodzenia nie poruszał synchronicznie lewą ręką - podają rodzice chłopca. - Pomimo ćwiczeń, które miały poprawić sytuację, objawy niestety się nasilały.
We wrześniu 2019 roku wykonano badanie RTG kręgosłupa chłopca. Okazało się, że wada jest bardzo poważna, a chłopiec, w poszukiwaniu pomocy, odwiedził placówki ortopedyczne w Poznaniu i Warszawie. Zdiagnozowano skoliozę wrodzoną, a kilka lat później kifozę.
- Maksiu [...] ma pogłębione wygięcie kręgosłupa w odcinku tylnym, w odcinku piersiowym. Zalecono wykonanie specjalnego gorsetu ortopedycznego, w którym Maks spał oraz nosił go w domu - wspomina pani Aleksandra, mama Maksa. - Został skierowany na operację usunięcia półkręgu piersiowego w ranach NFZ. Jest zapisany na... listopad 2025 roku. Nie mogliśmy czekać z założonymi rękami!
Chłopiec dostał się na wizytę do dr David’a Feldman’a, światowej klasy specjalisty z Florydy w USA, specjalizującego się w dolegliwościach ortopedycznych u dzieci. Doktor zlecił dokładne RTG, które potwierdziły, że trzeba działać jak najszybciej.
- Przedstawił nam przyczynę pogłębiającej się kifozy oraz skoliozy i definitywnie stwierdził, że to kifozą trzeba się zająć jak najszybciej - przekonują rodzice ośmiolatka. - Równocześnie stanowczo odradzał usuwanie czegokolwiek z kręgosłupa!
Jak przekonuje pani Aleksandra, to, co oferuje NFZ nie zablokuje progresu choroby, która niestety będzie postępowała. Potrzebna jest celowana, kosztowna operacja. - Jej brak skończy się uszkodzeniem płuc i rdzenia kręgowego - wskazują zrozpaczeni rodzice.
Zaproponowano rozwiązanie, które może przywrócić chłopcu funkcjonowanie w szkole i poza nią. To implantacja prętów magnetycznych - tzw. wzrostu - które wydłużane są wraz z rośnięciem dziecka. Operacja miała odbyć się w USA, a jej całkowity koszt to około milion złotych.
- Po wielu staraniach z naszej strony udało się, by operacja przeprowadzona została w Warszawie. Niestety, jej koszt wciąż jest ogromny. To aż 397 tysięcy złotych - precyzują rodzice Maksa. - Jej wykonanie zablokuje postęp choroby i pozwoli Maksowi doczekać do drugiej operacji "na całe życie", planowanej za 5-6 lat.
Rodzice Maksa proszę o pomoc. Uruchomiono zbiórkę na siepomaga.pl. Do celu brakuje jeszcze ponad 240 tysięcy złotych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.