reklama
reklama

Szymon Marciniak spotkał się z mieszkańcami Słupna. Były anegdoty i kulisy z mistrzostw

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości GostyninPóźnym popołudniem w środę 21 grudnia Szymon Marciniak wrócił do domu w Słupnie, gdzie czekało na niego gorące przywitanie. O 9:00 następnego dnia spotkał się już z mieszkańcami Słupna i dziennikarzami. Pierwszy Polak, który jako sędzia główny prowadził finał mistrzostw świata, chętnie odpowiadał na pytania i dzielił się przeżyciami z samego turnieju, jak i przygotowań.
reklama

Każdy, kto o 9:00 stawił się w Urzędzie Gminy w Słupnie, mógł porozmawiać z Szymonem Marciniakiem. Arbiter chętnie rozdawał autografy, podpisywał piłki i koszulki, pozował do zdjęć. A zainteresowanie było spore - do niewielkiej sali zjechały także największe media krajowe. Bo dziś Szymon Marciniak, rodowity płocczanin mieszkający od kilkunastu lat w Słupnie, to duma. Sam zresztą w żaden sposób nie odcina się od lokalnej społeczności, wręcz przeciwnie - jak mówił często trenuje w pobliskich lasach i rozpoznaje większość twarzy.

- Powiem krótko: podziw, duma i uznanie. Podziw dla osiągnieć Szymona, duma że mamy takiego mieszkańca w gminie i uznanie dla jego pracy, żeby znaleźć się na szczycie - mówił wójta Marcin Zawadka. 

reklama

Arbiter przyznał, że niedzielny finał był najtrudniejszym meczem jaki sędziował, a zarazem najpiękniejszy. Warto podkreślić, że wraz z zespołem poprowadzili zawody w sposób niemalże perfekcyjny. Marciniak podyktował trzy rzuty karne (wszystkie prawidłowe) i wyłapał symulację Marcusa Thurama. Sam jednak przyznał, że w niektórych sytuacjach mógł zachować się inaczej, ale z drugiej strony finały sędziuje się inaczej. ja k wspominał, w takim meczu pewnej kartki można nie dać,. 

Gest, który stał się viralem 

W 45. minucie finałowego meczu Szymon Marciniak wykonał bardzo charakterystyczny gest. Jednym ruchem dłoni dał do zrozumienia zawodnikowi, że nie będzie z nim dyskutował. Do kogo został wykonany gest i dlaczego? 

reklama

- Sędziowałem obie drużyny, znamy się z zawodnikami dość dobrze, dlatego myślałem, że zarządzanie meczem będzie trochę łatwiejsze. Jednak finał spowodował, że zawodnicy zachowywali się dużo gorzej, niż w poprzednich meczach. Już w 7. minucie miałem chyba dwie reprymendy. Gest był do Rodrigo de Paula, jednego z najcięższych zawodników do zarządzania, zawsze trzeba mu poświęcić dużo czasu. Jak w Atletico jesteśmy [Rodrigo de Paul gra w Atletico Madryt - red.] to zawsze trzeba nam nim popracować. Od początku była para, "złapali się" z Adrienem Rabiotem [Francuz, grający w Parist Saint Germain - red.] i trzeba było nad nimi pracować. Oczywiście zawsze można dać kartkę, ale wiedziałem że na kartki w meczu finałowym trzeba poczekać tak długo, jak się da. Tak zarządzić, żeby nie mieć później dyskomfortu, że musisz dać kartkę, może drugą. Najgorsze by było, gdyby jedni grali w 11, a drudzy w 10, dlatego starałem się tego uniknąć. Takie rzeczy przychodzą mi nagle, to impuls, chwila. Najpierw o coś się rzucał. Trochę go ochrzaniłem, później się uśmiechnąłem, a później znów zaczął rozmawiać. I pokazałem mu, żeby się przymknął i zajął się grą, po prostu. Widzę, że to się spodobało, a przy tylu kamerach nic nie umknie - uśmiechał się Szymon Marciniak. 

reklama

— MirAS🇵🇱 #reparationsforpoland (@MirAS27763933) December 19, 2022

Jak przyznał nie przypomina sobie, żeby w którymś z meczów podyktował trzy rzuty karne. Mecz był obciążąjący mentalnie i po meczu musiał chwilę odpocząć.

- Nie dali mi jednak, bo wszyscy skakali, śpiewali, radość była ogromna.  Pewnie wszyscy, którzy oglądali mistrzostwa, widzieli, że od meczu Argentyna-Holandia zachowanie zawodników zaczęło się zmieniać - wspominał Marciniak. 

reklama

Krytyczną ocenę francuskiego dziennika "L’Équipe" "wsadza do składu desek". Jak mówi, najważniejszy jest dla niego odbiór meczu przez piłkarzy, za dobrze prowadzone spotkanie podziękowali mu m.in. Leo Messi i Kylian Mbappe. 

- Podszedł Mbappe, który był wzruszony, rozczulony. To chyba taki mój ludzki odruch, że podszedłem, zbiliśmy piątkę, zamieniliśmy kilka słów. Powiedziałem mu, że jest świetnym zawodnikiem, żeby się nie martwił, bo już jest mistrzem świata i będzie jeszcze nieraz. Widać, że poleciały mu łzy. Nie spodziewałem się tego, on się do mnie przytulił, ja też go przytuliłem. To są niesamowite emocje. Nie planowałem tego, chciałęm mu podać rękę, podziękować, a skończyło się jak skończyło. Przy tych kamerach nic nie ucieknie, obrazki zaraz był w telewizji - wspomina chwile po finale. - Prawdziwa duma była dwa dni po, kiedy uświadomiliśmy sobie, że dołożyliśmy cegiełkę do tego, żeby ten finał był fantastyczny. Bo był fantastyczny. 

Najtrudniejsza sytuacja w finale? Wyłapanie symulacji Marcusa Thurama. Na boisku podjął dobrą decyzję, ale...

- Dla większego grona na pierwszy rzut oka był to rzut karny. Pamiętam jak do Tomka [Kwiatkowskiego, sędziego VAR - red.] powiedziałem: "Kwiatu, symulacja, prawa noga poszła w prawo, chciał zahaczyć". Odpowiedział: "Poczekaj, poczekaj, bo to wygląda na karnego". Wiecie, ja coś gwiżdżę albo nie gwiżdżę. Tu gwizdnąłem i Kwiatek bał się, żebym za szybko nie wznowił gry, więc krzyknął tylko żebym poczekał ze wznowieniem, bo wygląda jak karny. Jako sędzia nie cieszysz się, że być może będzie to zła sytuacja, będziesz musiał iść na VAR i zmienić ją, szczególnie w finale mistrostw świata. Po 3-4 sekundach Kwiatek jak to Kwiatek, zawsze szczery: "Szymon, nie no, perełka. Mam kamerę zza bramki, perełka, symulacja" - wspominał arbiter.

A co zrobił Marcus Thuram? Marciniak wspominał, że uśmiechnął się, wybiegł z pola karnego i nie protestował. 

Nie odcina się od korzeni

Szymon sam o sobie mówi, że jest łącznikiem między Płockiem a Słupnem. W świadomości większości kibiców jest "Szymonem Marciniakiem z Płocka" - tu się urodził i wychował, ale od kilkunastu lat mieszka jednak w podpłockiej miejscowości. I jest jej niewątpliwym ambasadorem na zewnątrz. 

To właśnie w Słupnie Szymon Marciniak trenuje, róznego rodzaju testy sprawnościowe zdaje często w Płocku, co było pokazane choćby w programie "Sędziowie" telewizji Canal+. W żaden sposób nie odcina się od swoich korzeni, choć wspomina, że miał propozycje przeprowadzki do innego, dużego miasta, żeby reprezentować inny okręg. 

- Jakoś nigdzie się nie wybieraliśmy i nigdzie się nie wybieramy. Nam i dzieciom dobrze się tu mieszka, nie mamy takiej potrzeby. Nie mam kompleksów. Zawsze powtarzam, że jestem dowodem że nie trzeba pochodzić z wielkiego miasta czy mieć wielkich ojców chrzestnych, żeby osiągnąć sukces. Jeśli naprawdę się chce i wierzy, że można coś osiągnąć, to ciężką pracą i przy odrobinie szczęścia, bo nie ukrywam że trzeba go trochę mieć, można osiągnąć to, co się chce. Jesteśmy tego najlepszym dowodem - mówi Marciniak. 

Wspomina, że po finale spłynęły do niego tysiące gratulacji, pochlebnych słów. Nie był fizycznie jednak w stanie odpowiedzieć na wszystkie. To jednak pokazuje, jakim uznaniem się cieszy - wśród wielkich tego świata, ale też jak ciepło jest przyjmowani w domu. I choć usłyszał, że po takim finale można zakończyć karierę, to wciąż ma marzenia. Był szesnastym arbitrem, który poprowadził finał mistrzostw świata - najważniejszy mecz piłki nożnej na świecie. Wciąż nie ma na rozkładzie jednak finału Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Póki co zatrzymał się na półfinale. 

- Po drodze było kilka kontuzji, przerw, więc tego głodu sędziowskiego jeszcze jest. Kiedy przestanie dawać mi to przyjmność, to skończę, bo to będzie szło w dół. Szkoda by było rozmieniać się na drobne i popsuć to, co zbudowaliśmy - mówił 41-letni arbiter. 

Plany na przyszłość? Chwila odpoczynku, krótkie wakacje. Potem zgrupowanie w Rzymie i za niespełna dwa miesiące powrót do pracy. Wydaje się, że tylko kataklizm pozbawi Szymona Marciniaka wyjazdu na kolejne duże imprezy reprezentacyjne, choć drugiego finału raczej nie poprowadzi. Kto wie, może jednak zobaczymy go z gwizdkiem podczas majowego finału Ligi Mistrzów? 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu portalplock.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama