Ma zaledwie dziewiętnaście lat, a już aktywnie pomaga w ratowaniu ludzkiego życia. Mowa o Adamie Baranowskim, który w rozmowie z nami opowiada o swojej pracy.
Dlaczego wybrał Pan zawód ratownika?
Bardzo chciałem pracować w swoim mieście. Skończyłem kurs na ratownika wodnego. Znajomi podpowiedzieli mi, że to może mi się przydać w życiu i mieli rację. Czuję satysfakcję, że jestem ratownikiem i mogę pomagać innym.
Czy są osoby, które na plaży spożywają alkohol?
Na plaży nie piją, ale przychodzą już pijani. Nawet z okolic przyjeżdżają do nas nad wodę w stanie nietrzeźwym, widzę po rejestracjach. Czasami przyjeżdżają rano, robią grilla przez cały dzień i piją piwa. Zawsze prosimy takich ludzi, żeby nie wchodzili pijani do wody. Plażowicze są mili i zazwyczaj słuchają naszych próśb.
Jakie są największe trudności w tym zawodzie?
To zależy od dnia. Praca jest bardzo odpowiedzialna. W niektórych przypadkach wiem, że za różne błędy z mojej strony będzie groził mi nawet prokurator. Największą trudność sprawiają ludzie pijani. Trzeba z nimi rozmawiać, żeby nie wskakiwali do wody. Czasami niewiele brakuje do nieszczęścia. Jeżeli rozmowa nie pomaga, jesteśmy zmuszeni do pomocy policji.
Czy były już w Gostyninie szczególne przypadki, w których musiał Pan interweniować?
Na szczęście nie i bardzo cieszę się z tego powodu.
Jak ludzie postrzegają Pana w pracy?
Raz dobrze, raz źle. Najczęściej to pijane osoby sprawiają najwięcej konfliktów, wyzywają i krzyczą. Myślę, że osoby trzeźwe cieszą się, że mamy w Gostyninie ratownika, ponieważ czują się bezpieczniej.