Celebrowanie trwających Świąt Bożego Narodzenia w całej Polsce od zawsze wyglądało podobnie. Co ciekawe, każdy region różnił się jednak w niektórych tradycjach. Na Mazowszu występowało kilka elementów świętowania, które wyróżniały się na tle całego kraju.
- Te święta nieco różniły się od tych, które mamy dzisiaj. Gdybyśmy cofnęli się teraz na przełom XIX i XX wieku, to byłby to zupełnie inny świat - przekonuje Cieszyńska. - Dawniej wszystkie ozdoby robione były ręcznie, a dekorowaniem domostwa zajmowały się gospodynie, młode dziewczęta i dzieci. Nie spotkalibyśmy też choinek, których rolę pełniły snopy siana.
Bogactwo i rodzaj tej ozdoby uzależnione było od statusu społecznego mieszkańca mazowieckiej wsi.
- U ludzi bogatszych były to snopy złożone z czterech lub więcej rodzajów siana - precyzuje Justyna Cieszyńska z sierpeckiego skansenu. - Biedniejsi gospodarze dekorowali snop żyta. Miał być on świadectwem obfitości i zapowiedzią pomyślności rolniczej w przyszłym roku.
Przygotowane zborze ustawiane było gdzieś w kącie izby mieszkalnej, a następnie zdobione światami. - To były specjalne, piękne ozdoby wykonywane z opłatka, lepione na ślinę lub wodę - wyjaśnia.
Z czasem w domach zaczęły pojawiać się choinki, które przywędrowały do Polski z Niemiec. Ta w pierwszej kolejności trafiła do domów mieszczańskich, by później zagościć także w ziemiańskich i u bogatych gospodarzy. - Choinki na dobre upowszechniły się jednak dopiero po II wojnie światowej - wraca pamięcią Justyna Cieszyńska.
Choinka była też przejawem nowoczesności. Tak samo było z prezentami pod świątecznym drzewkiem. Podarki podczas wigilijnej wieczerzy oczywiście wręczano, były jednak drobne i praktyczne. Monetę, mały scyzoryk czy łańcuszek ukryto w sianie rozłożonym gdzieś na stole zastawionym jadłem.
- Do potraw przywiązywano zresztą dużą wagę - dopowiada Cieszyńska. - Wieczerza różniła się w zależności od zamożności rodziny. Inna była też liczba potraw na wigilijnym stole. Na przykład u chłopów panowało przekonanie, że nie może zabraknąć potraw przygotowanych z produktów z poła, lasu, ogrodu i z wody. Trzeba było więc złowić jakąś rybę. Co ciekawe - nie był to karp. Ten kojarzony był gównie z dworów. U biedniejszych ludzi jedzono śledzia.
Co jedzono? Jak się okazuje, wiele z dawnych potraw pojawia się na wigilijnym stole dziś. To poza wspomnianym już śledziem w śmietanie czy oleju przygotowywano kapustę z grochem i grzybami czy pierogi. - W chłopskich domach gotowano nieparzystą liczbę dań: 3, 5 lub 7 - uzupełnia nasz rozmówca. - 12 potraw królowało na stołach szlacheckich. Ta tradycja wciąż jest żywa, jak również ta, że trzeba było każdej z nich spróbować - nawet jeśli nie do końca smakowała - dodaje.
Wyjątkowy dla mieszkańców Mazowsza był czas od wigilii do święta Trzech Króli.
- Nazywany był godami, bo godził stary i nowy rok - wyjaśnia. - Był to czas rodzinno-towarzyski z wyraźnym podziałem: wigilię i pierwszy dzień świąt spędzano w gronie najbliższych, nie odwiedzano znajomych i dalszej rodziny. Do tego służyły kolejne dni.
W czasie świątecznym organizowano także grupy kolędnicze, które chodziły po domach. - Ten zwyczaj też już praktycznie wygasł - mówi z żalem Cieszyńska. - Kolędnicy chodzili w różnych grupach: dzieci szły z Gwiazdą Betlejemską, młodsi i dorośli z szopką i grupa dorosłych z Herodem, Marszałkiem i Śmiercią. Ta ostatnia była wręcz grupą teatralną, pokazywała ona bowiem sąd nad Herodem. Każda z nich składała życzenia i prosiła o drobny podarek.
Klimat dawnych świąt możemy poczuć i teraz. W Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu trwa wystawa "Boże Narodzenie na Mazowszu", która pokazuje jak kiedyś wyglądał ten czas na mazowieckiej wsi. Ekspozycja będzie czynna do końca lutego 2024 roku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.